Dzień 1.
Komentarze: 0
No i majówka. Wyczekiwana od miesiąca. Moje Kochanie - czyli Dawid - zabrało mnie na działkę do swojego przyjaciela. Sami wiecie, namioty, ognisko (grill) i nieokiełznana swoboda :) ach, młodość. Miało być tam dużo jego znajomych (faktycznie było). Większość znałam, kilku osób nie.
Niedługo po tym jak przyjechaliśmy podchodzi do mnie Moje Kochanie i pyta, czy nie pojechałabym z Hanią moim samochodem do jej domu, ponieważ zapomniała śpiwora i materaca. Nie będę komentować tego, jak można jechać na majówkę pod namioty bez śpiwora i materaca. Whatever, ona pojechała. No więc zabrałam Hanię do samochodu i pojechałyśmy. Miła konwersacja, miła podróż.
Wróciłyśmy w sam raz na grilla. Mniam, po roku poszczenia w końcu karkówka. I tak już wieczór do końca miał miło zlecieć, piwko, mięsko, potem ognisko, wygłupy i radość.
W pewnych momencie, a było to już dość późno dowiedziałam się, że Dawid i Hania podobno ŚWIETNIE się razem bawili na imprezie kiedy ja wyjechałam na konferencję do Torunia. Ta konferencja była 2 tygodnie przed majówką, trwała 3 niecałe dni. To ta Hania, którą woziłam moim samochodem, na prośbę Dawida.
Nie powiem skąd to wiem. Chciałabym tylko zaznaczyć, że jeśli się robi dziwne rzeczy w publicznym miejscu przy grupie swoich znajomych, to trzeba być po prostu kretynem żeby sądzić, że pozostanie to w tajemnicy. A moi znajomi również chodzą na imprezy. Taki psikus.
No w każdym razie nie mogłam się dowiedzieć nic więcej, więc postanowilam zapytać po prostu Moje Kochanie. W końcu ma wytatuowane słowo HONOR na ramieniu, japońskimi czy tam chińskimi znaczkami. No i tyle razy zarzekał się, że on by mi nigdy nie skłamał. No więc pytam: Co było z Hanią na imprezie, by słyszałam, że coś było dziwnego. - Nic, my tylko tańczyliśmy, takie wygłupy, sama wiesz...
Czy wiem? No chyba wiem. Też chodzę na imprezy, też się wygłupiam. Czy ktoś postronny mógłby odebrać moje zachowanie jako preludium do zdrady? Chyba nie... A może, cholera wie. Z resztą po co miałby mnie zdradzać? Na oczach znajomych, którzy mnie znają, co za głupota.
Więc postanowiłam wrócić do tego tematu kiedy indziej, a teraz już dać spokój i nie psuć wszystkim zabawy. Ale Moje Kochanie najwyraźniej chciało mnie upewnić w swoich uczuciach i powiedziało mi, że mnie kocha... Pierwszy raz w naszym związku. Z tego co mówił, byłam w ogóle pierwszą dziewczyną, której powiedział słowo kocham. Jupiiii, świetlana przyszłość przed nami, idźcie i rozmnażajcie się. Wróć, nie, bez dzieci poproszę.
Jeszcze przed końcem naszej słodkiej rozmowy poprosiłam Moje Kochanie, żeby się nie upiło za bardzo. Obawiałam się, że może to nastąpić, a tego bym nie chciała... "Oczywiście, tak, wiem, obiecuję, że się nie upiję". No super.
A potem... potem przyjechał kuzyn w odwiedziny do Mojego Kochania. Jak zaczęli pić, to wszyscy przestali nad tym panować. Oj źle to się skończy... W pewnym momencie Moje Kochanie postanowiło wszystkim pokazać swoje piękne kalesony, rozpięte w kroku (tak fajniej? czy to wentylacja taka?) Mam zdjęcia zrobione moim telefonem komórkowym, chętnym udostępnię. Biegał tak w tych kalesonach, zadowolony z siebie i życia. Jeżeli kiedyś jakiś facet zastanawiał się dlaczego jego kobietę wieczorem boli głowa, niech sobie dobrze przemyśli te kalesony :> Ja stwierdziłam, że ochotę na seks straciłam i - boże broń - nie wiadomo czy ją kiedykolwiek odzyskam.
Impreza się skończyła, wszyscy poszli spać. Znaczy, prawie wszyscy, bo ja za bardzo nie mogłam. Jak Moje Kochanie zaczęło się dzielić treścią żołądkową z trawnikiem i postronnymi roślinami, odechciało mi się spać. Dziękuję, że chociaż miał tyle siły i determinacji, żeby wyjść z namiotu. I tak całą noc po mnie deptał, kiedy tylko poczuł ochotę zaczerpnąć powietrza. Było zimno jak k****.... no po prostu bardzo zimno, a tu co chwilę poły namiotu się rozchylały i Dawid wychodził ... Potem wymyślił patent (sprytna bestia) żeby położyć się w moich nogach, jak wystawi głowę poza namiot, to nie będzie musiał wychodzić. Szczyt poświęcenia i sprytu.
Dobranoc
Dodaj komentarz